|
Wehikuł
czasu -
Wrzesień 2013 (rok 5/55)
90 lat kończy Michał
Popławski (ur. 7.09.1923 na Nowogródczyźnie)
Wieloletni dyrektor inspektoratu PZU. Działacz społeczny, radny
Miejskiej Rady Narodowej przez 2 kadencje. Honorowy Obywatel Głogowa z
2005 roku. W Głogowie od 1947 roku, od
1949 do 1990 pracował w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń, przez 34 lata
stał na czele miejscowego Inspektoratu. Wielokrotnie, kiedy jeszcze nikt
nie myślał o sponsoringu, wpływał na finansowanie przez PZU wielu
głogowskich przedsięwzięć. Dziś, kiedy Wehikuł odwiedził go
telefonicznie, zadziwił rześkim głosem i optymizmem.
W tym przypadku zwykłe życzenie – 100 lat, jest
nietaktem, więc łacińskim - Ad multos annos – wielu lat w zdrowiu Panie
Michale, z takim jak dziś pozytywnym myśleniem.
Odsłonięto udany pomnik, miejsce pamięci Zygmunta
Stachury, głogowskiego artysty malarza, rysownika. Tadeusz Kolańczyk,
już od lat w rocznicę śmierci artysty, przy jego grobie z nagrobkiem z
piaskowca, na cmentarzu przy Legnickiej odczytuje swój kolejny list. W
tym roku u stóp wieży farnej powiedział m.in:
„...u
Pana za bramą nieba
Stachura
Zygmunt – malarz
spotkał
poetę Edwarda Stachurę
Dziś razem
świat kolorują
Jeden
pędzlem, drugi piórem”
I uroczystość się potoczyła. Po przemówieniach, już w
trakcie urokliwego mikro koncertu na skrzypce i akordeon (brawo MOK),
spostrzegawczy Wehikuł skojarzył, że na „telebimie” i na pamiątkowej
płycie spiżowej widnieją dwie różne daty, która prawdziwa? - 2005 czy
2006? Data śmierci artysty się więc rozjechała. Popularny „Zyzio” zmarł
24 sierpnia 2006 r. A po nieudacznikach już przejechały się walcem
media. Dysonans spowodowany przez urzędników przykryła swoim
wystąpieniem jedna z sympatycznych głogowianek umieszczając w
głogowskiej sylwetce malarza Stachury, również poetę i drwala Edwarda.
Na koniec już z rozpędu do biogramu dołączyła też muzyka Stachurskiego.
We wrześniu mija 15 lat od oficjalnego otwarcia Szkolnego Obserwatorium
Astronomicznego W II Liceum Ogólnokształcącym. Specjalnie dla
czytelników Wehikułu animator, ówczesny dyrektor II LO Roman Bochanysz,
opowiada o tym imponującym przedsięwzięciu.
Wehikuł przez okno
Sierpniowe pytanie było o „okno,
przez które wyglądamy na nowy fragment miasta znajduje się w budynku”.
Oczywiście znajduje się ono w ruinach Teatru Miejskiego, i roztacza się
z niego widok na najwcześniej wzniesioną, wschodnią pierzeję Rynku.
A wrzesień rozpocznijmy widokiem z
lat 70/80. Wehikuł znalazł ten widok nie podpisany. Więc nie może
podziękować autorowi. Natomiast zagadka jest tak prosta, że pytać nie
wypada. Natomiast patrzeć warto bo takiego widoku tej części Głogowa już
nie ma.
Efekt budowy i rozbudowy
Z lektur Wehikułu
Po lekturze „Obłędu 44” Zychowicza, który to w trakcie ostatniego lata
narobił trochę zamieszania warto przypomnieć książkę większego acz
nieznanego skandalisty „sanacyjnej” Polski. Karol Zbyszewski próbował
napisać doktorat analizując biografię Juliana Ursyna Niemcewicza. Ale
mimo, że odebrał dobre wykształcenie na historii Uniwersytetu
Warszawskiego, to dziennikarski temperament zwyciężył
warsztat historyka. I tu jego ze wstępu:
„… mam dość wiadomości na
napisanie pół tuzina rozpraw doktorskich. Nasłuchałem się ich dużo,
wiem, jak powinny wyglądać: meeeee – meeee – muuuu…. Coś pośredniego
między sprostowaniem urzędowym a obwieszczeniem o licytacji. Pedantyczna
dokładność, rozwlekłość, oschłość, zagmatwany styl, zupełne lekceważenie
czytelnika /…/ jestem przyzwyczajony pisać dla ludzi – nie dla myszy
bibliotecznych. Zabierając się do Niemcewicza postanowiłem napisać pracę
doktorską i jednocześnie rzecz, którą by ktoś jeszcze przeczytał oprócz
profesora.”
Okazało się, że
pracę przeczytało wielu, bo autor nie otrzymał stopnia naukowego doktora
nauk humanistycznych. Ale czytelnikiem był tez Melchior Wańkowicz, który
w swoim wydawnictwie „Rój” od razu zwietrzył interes i tuż przed wojną
książka się ukazała. I to dwukrotnie. Przedmowę napisał
wytrawny znawca epoki, redaktor wileńskiego „Słowa” Stanisław Cat
Mackiewicz. Po wojnie książka została skazana na zapomnienie. Na
emigracji bo raniła uczucia prawicowych decydentów. Autor bowiem we
wstępie stwierdził „Polska
upadła nie z powodu Katarzyny i Prus, lecz z winy Poniatowskiego,
magnatów, biskupów i szlachty”. W Polsce Ludowej, książka
okazała się antyrosyjską. Wstrząsającym jest opis transportu Kościuszki
po klęsce maciejowickiej i zachowanie konwojującego go oficera. „Petersburg
wyglądał jak dom wariatów, w którym najgroźniejszy furiat został
naczelnym dyrektorem”.
A profesor Andrzej Zahorski stwierdził, że autor „…tworzy
obraz jakiegoś makabrycznego świata błaznów, którymi główny bohater –
król dyryguje /…/ Zbyszewski spojrzał na historię Polski dla zabawy,
dziennikarskiej satyry i powierzchownej karykatury”. Rację ma
zapewne Mistrz, którego zajęcia iskrzyły zawsze erudycją, wiedzą i
zachwycały kreowanym obrazem. Ale lekceważyć lekkiego pióra publicysty i
może satyryka nie można. Bowiem Zbyszewski podpiera swoje sądy źródłami,
które przesylabizował. Pamiętajmy bowiem, ze nie było w latach 30-tych
Google, edytorów tekstu, a przede wszystkim rękopisy były w rękopisie, „Charakter
pisma Niemcewicza jest wielce nieczytelny; męczyć się sylabizować 500
stron maszynopisu – dobre to dla skromnego doktoranta historii…”
Inne opinie tez sa zaskakujące choć i aktualne jak np. ta: „Armia
bez bałaganu jest równie nieprawdopodobna jak deszcz bez wody, jeszcze
takiej na świecie nie było.”
– Autor ocenia tak polskich wojskowych w końcu XIX w., pisząc te słowa w
czasie kiedy w Polsce rządzili pułkownicy…. A czytamy dziś.
I na koniec jeszcze znany z kart i komunikatów II wojny światowej zwrot
wyśmiewający propagandę niemiecką. Otóż w trakcie Insurekcji
Kościuszkowskiej Niemcewicz w „Gazecie Narodowej i Obcej” stosował
formułę używaną później w różnych armiach świata – „Nasze
wojska w najlepszym porządku cofnęły się na
z góry upatrzone pozycje”.
Karol
Zbyszewski, Niemcewicz od przodu i tyłu, Poznań 2013. W 1991 r.
wydana przez wyd. Gebethner i ska.
Okładka 1 powojennego wydania książki
Zbyszewskiego
|
1478, 11.09.,
książę Kazimierz II cieszyński kilka dni temu wjechał do miasta powiadomiony o
zagrożeniu włości swojej ciotki, Małgorzaty Cyllejskiej. Ta, dziś wystawia
dokument uznający ks. Kazimierza za spadkobiercę jej majątku. Mieszkańcy mają
złożyć następcy hołd. Do tego łatwo nie przychodzi. W wyniku sporów, dyskusji i
kompromisu udaje się wynegocjować Kazimierzowi pięcioletnie zwierzchnictwo nad
przypadającą im częścią miasta jako opiekunowi księżny Małgorzaty. Hołd
mieszczan dotyczył tylko tego okresu. Ale nie odpuścił pretensji wobec miasta
żagański książę, Jan II powszechnie zwanym Okrutnym lub Szalonym. Intensywnie
się zbroił i szykował do rozprawy z cieszyńskim konkurentem. W każdym razie
dzisiejsze wystawienie testamentu to dopiero początek kłopotów dziedzica z
Cieszyna.
1529,
wrzesień, ukazuje się tzw. „Defensions
Ordnung”, porządek obrony na Śląsku, rozporządzenie o służebnościach
wojskowych. Śląsk zostaje podzielony na 4 okręgi obronne (głogowski, świdnicki,
wrocławski i górnośląski). Na czele jednego z nich, tego z Głogowem, staje
książę legnicki Fryderyk II. Śląski korpus pomocniczy ma liczyć 700 jeźdźców,
3000 knechtów pieszych, 200 wozów taborowych ciągnionych przez 800 koni.
Głównodowodzący mógł w zależności od potrzeby, powoływać uzupełniająco co
piątego, dziesiątego lub dwudziestego chłopa. Dlatego czasami w literaturze
źródłowej można spotkać zdanie, w którym dowódca prowadzi oddział „dwudziestników”.
To odpowiednik takiej polskiej piechoty wybranieckiej. Zwartościowane
posiadłości ziemskie wystawiały po jednym konnym na każde 3000 guldenów. Zaczęły
się odbywać okazywania zwane pokazami musztry – tzw. Musterungi. Na nich to
prezentowano zdolnych do służby. Wehikuł pisał już o takich spotkaniach.
1628,
23.09., starosta
Jerzy Oppersdorf w obecności członków magistratu, proboszcza Valentina Prebischa
i reprezentantów społeczności ewangelickiej ogłosił decyzję cesarskiej komisji
rekatolizacyjnej o przekazaniu kościoła i szkoły katolickiej. Jednocześnie
oświadczył, że kaznodzieje protestanccy powinni jak najszybciej opuścić miasto.
Decyzja wywołała gwałtowne zamieszki religijne. Powiadomiony Ferdynand II
nakazał podjęcie wszelkich kroków przy użyciu dostępnych środków celem
uśmierzenia buntu.
Rozpoczęły się
ekscesy zakończone wprowadzeniem regimentu dragonów. Wtedy też Jerzy
Oppersdorf miał publicznie,
buńczucznie stwierdzić, że „św.
Piotr modlitwą
nawrócił 3 tysiące dusz, ja zyskałem o wiele więcej bez kazania”
jak zapisał protestancki kronikarz Fryderyk Lucae.
Fara wg. Wernehra
1706,
wrzesień, Szwedzi po wygranej bitwie pod
Wschową uznali, ze trzeba wykorzystać sukces militarny do osiągnięcia celów
politycznych. Chciano zmusić Augusta Mocnego do zrzeczenia się władzy króla
polskiego. Więc w tym miesiącu część szwedzkich oddziałów przeszła Odrę pod
Ścinawą i stosunkowo najkrótszą drogą kierowała się do Saksonii. Ale też wojsko
zdecydowanie stanęło po stronie śląskich protestantów. Akcentowało swoje
preferencje religijne w miejscowościach przez które przechodziło. Habsburgowie
nie czynili większych przeszkód Szwedom, bowiem komponent militarny zaangażowany
był przede wszystkim w Hiszpanii w wojnie sukcesyjnej i zwalczaniem insurekcji
węgierskiej. Protestanccy mieszkańcy jak pisze dr M. Konopnicka „…z
entuzjazmem przyjmowali wojska szwedzkie i traktowali je jak wybawicieli.
Natychmiast także poczuli się pewniej, dokonywali nawet aktów zemsty na
katolikach za doznane krzywdy. W Kożuchowie dokonali samosądu na miejscowym
księdzu katolickim. Także w Głogowie, mimo ciężkiego położenia ludności podczas
pobytu wojsk szwedzkich w mieście, protestanci natychmiast przejęli inicjatywę w
swoje ręce”.
Wehikuł nie znajduje potwierdzenia w nielicznych
źródłach, że szwedzkie pułki weszły do Głogowa. Znany jest ten fakt tylko
opisowo. Jeżeli miał miejsce to nie wiadomo kiedy i jak długo trwać miałby ten
pobyt. W konsekwencji tej demonstracji militarnej podpisano
traktat w Altranstädt (miejscowość k. Lipska). Na
mocy tego porozumienia elektor saski zrzekł się królestwa polskiego i zerwał
sojusz z carem.
Karol XII w Kożuchowie w 1707 r. Na
twarzach witającego mieszczaństwa raczej pokora i strach niż radość. Z przodu
stoją katolicy ze swoimi duchownymi. Natomiast z tyłu wzniesione kapelusze z
protestanckich głów.
1861, wrzesień,
w głogowskim garnizonie trwa nieustanna reorganizacja. W tym miesiącu
wymaszerował do Luxemburga 19 pułk piechoty (2.
Posensches Infanterie-Regiment Nr. 19)
dowodzony przez obersta von Gansauge. W to miejsce przybyły z Poznania 2
bataliony śląskiego pułku strzelców nr 38 (38. Infanterie-Regiment). A już w
garnizonie mościły się bataliony nowoutworzonego 3. Poznańskiego
pułku piechoty nr 58 (3.
Posensches Infanterie-Regiment Nr. 58).
Natomiast wzmocniony został 5 oddział pionierów, który zwiększono do 4 kompanii
i otrzymał nazwę batalionu.
1923, 7.09.,
w Gilikach na na
Nowogródczyźnie) przyszedł na świat Michał Popławski, późniejszy wieloletni
dyrektor głogowskiego inspektoratu PZU.
Zdemobilizowany z 30 pułku piechoty 9 DP., w maju 1947
roku trafił do Głogowa, gdzie zaprosili go koledzy z wojska. Pomogli się mu
osiedlić i urządzić.
„12.03.1949
r. zostałem zatrudniony na stanowisku młodszego referenta w Powszechnym
Zakładzie Ubezpieczeń”. Młody człowiek
szybko zwrócił na siebie uwagę i awansował. Później
przez 34 lata stał na czele miejscowego
Inspektoratu. Wielokrotnie, kiedy jeszcze nikt nie myślał o sponsoringu, wpływał
na finansowanie przez kierowaną przez siebie placówkę wielu głogowskich
przedsięwzięć. W wieku 67 lat w 1990 r. przeszedł na emeryturę. Dał się również
poznać jako
działacz społeczny Związku Osadników Wojskowych i
kolejnych organizacji kombatanckich. Był Radnym Miejskiej Rady Narodowej przez 2
kadencje. A w III Rzeczypospolitej Głogów uchwałą Rady Miasta wyróżnił go
najwyższym tytułem. Pan Michał Popławski został w 2005 r. Honorowym Obywatel
Głogowa z
2005.
1945, 30.09.,
zachował się meldunek komendanta Powiatowego MO, Osiny-Palko - „….posterunek
Karolat [Siedlisko]
zabezpieczył zbiór broni z 13 wieku, między którymi znajdują się 4 armatki,
około 60 strzelb, łuki, szable i szpady” [słownictwo i datowanie
oryginalne-Wehikuł]. Komendant umieścił to zdanie w swoim ostatnim miesięcznym
raporcie sytuacyjnym. W oficjalnym spisie posterunków tego w Karolat nie było,
natomiast wiadomo, że Osina-Palko uruchamiał lotne placówki, gdzie uznał za
stosowne. Może chciał nadzorować do końca nie rozszabrowany obiekt w Siedlisku?
W każdym razie ślad po znalezisku tu się urywa.
1946, 23.09.,
Wehikuł wertując w czytelni warszawskiego oddziału IPN akta operacyjne PUBP z
lat 1946-1955 dotyczące b. PSL na terenie pow. Głogów, natknął się na opis
wydarzenia z dzisiejszego dnia. Otóż funkcjonariusze PUBP w Głogowie w ówczesnym
Białobrzeziu [w 2013 r. - Bytomiu Odrzańskim] aresztowali działaczy powiatowego
Zarządu Polskiego Stronnictwa Ludowego - prezesa Mikołaja Gosławskiego i Tomasza
Piekarza. Jak twierdzi na podstawie dostępnych mu dokumentów badacz z
wrocławskiego IPN, prof. R. Klementowski (on umiejscawia to wydarzenie dzień
później)– „W
protokole z rewizji wpisano znalezienie 67 sztuk ulotek antykomunistycznych
(antypaństwowych) podpisanych: „Naczelny Dowódca Brygady Lotnej na Dolny Śląsk
płk Wicher” „Dowództwo Odcinka Armii Krajowej Polski Podziemnej „Garbaty”,
ponadto broni i granatów. Zatrzymani konsekwentnie twierdzili, że materiały te
zostały im podrzucone przez UB-ków, jednak Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu 18
października 1946 r. odrzucił te wyjaśnienia, wydając wyroki 7 i 12 lat
więzienia.”
W dokumentach zapisano też, że znaleziono broń krótką i
granaty. Podobne metody aresztowania zastosowano kilka dni później wobec
wiceprezesa Michała Izydorczyka, znajdując w mieszkaniu broń i amunicję. Ten z
kolei miał być według dokumentów przedwojennym pracownikiem terenowym II
oddziału Sztabu Generalnego WP. Osadzony po wojnie w chodzieskim wiezieniu jako
oskarżony o współpracę z Niemcami, zbiegł i był poszukiwany. Aresztowania osób
sprawujących kierownicze funkcje w powiatowym oddziale PSL pozbawiły partie
liderów i praktycznie nastąpił na ziemi głogowskiej jej kres.
Jasno
pisze o tym fakcie w swoim sprawozdaniu szef PUBP, stwierdzając, że po
aresztowaniach: „…
wszystkie koła PSL w powiecie Głogów zostały na skutek tego rozwiązane przy
pomocy nastawionej w tym kierunku agentury i ludzi znajdujących się tam o
poglądach demokratycznych”. W tym
dokumencie podano datę aresztowania prezesa dzień później, czyli 24 września.
Rozwiązano koła w:
Sławie Śląskiej (197 członków), w Streczynie (34),
Ciepielowie (46), Kotli (50), Zbiersku (27), Brzeziu (25), Lubogoszczy (46),
Bytomiu Odrz. (31), Dąbrowicy (29), Jastrzębowiu (32), Kociemyśli (16),
Krzyżowie (- rozwiązane przez agenta „Morze” – 30 członków utworzyło koło SL),
Gaworzycach (31), Suchej Górnej (40), Kozielicach (rozwiązane przez agenta
„Brzozę”, 20), w Karyczy, (20) i w Polkowicach gdzie nie podano ilości członków.
Razem więc rozwiązano 17 lokalnych placówek powiatowej struktury PSL. Członkowie
w większości przeszli
do SL i PPS, w Kotli do PPR, część nie wstąpiła do żadnej partii. Bez żenady
podkreślono rolę agentury.
Wehikuł podał nazwy miejscowości wg zachowanego materiału.
1955, 4.09.,
w Sieraszowicach, jak i w wielu innych okolicznych miejscowościach, odbywała się
zabawa taneczna. W ten niedzielny wieczór na sali remizy znajdowało się wielu
gości, miejscowych i przyjezdnych. Uwagę zwracał umundurowany młody oficer w
otoczeniu żołnierzy. Ostro pili. W pewnym momencie podporucznik (później okazało
się, że z 90
pułku piechoty 27 DP ze Zgorzelca), wyjął z kabury powszechną wtedy tetetkę i
zaczął strzelać do zgromadzonych. Postrzelił milicjanta z pobliskiego posterunku
MO, swojego żołnierza i rolnika, mieszkańca Sieraszowic. Rannych odwieziono do
głogowskiego szpitala a krewkiego oficera przejęli pracownicy Informacji
Wojskowej z głogowskiego garnizonu. Co się z nim stało później, kroniki milczą.
Natomiast najciężej postrzelony żołnierz jeszcze przez długi czas kurował się w
szpitalu.
|
|
1970, 7.09.,
[patrz też 9/2010],
decyzją Ministra Przemysłu Ciężkiego powołano do życia Zasadniczą Szkołę
Zawodową Huty Miedzi "Głogów". Szkoła z braku własnego lokalu znalazła zastępcze
pomieszczenie w Zasadniczej Szkole Zawodowej nr l przy placu Jana z Głogowa,
gdzie odbywały się zajęcia teoretyczne. Dyrektorem szkoły przez pierwsze dwa
lata był mgr Edmund Wojciechowski. W roku szkolnym 1970-71 do szkoły uczęszczało
81 uczniów, którzy zdobywali specjalizację w dwóch zawodach: wytapiacz metali
nieżelaznych oraz mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych. Na zewnątrz jako
odrębna jednostka szkoła po raz pierwszy zaistniała w maju 1972 r. Głogowskie
Przedsiębiorstwo Budowlane przekazało władzom Huty Miedzi "Głogów" wybudowany
obiekt szkolny wraz z internatem. 2 wrzesień 1993 zostało podpisane porozumienie
w sprawie przekazania szkoły od KGHM Polska Miedź S.A.,
Kuratorium
Oświaty w Legnicy. W 1996 roku szkoła zmienia nazwę na Zespół Szkół im. Jana
Wyżykowskiego.
Pismo z zielonogórskiego Kuratorium okręgu Szkolnego,
akceptujące powołanie E. Wojciechowskiego na stanowisko dyrektora ZSH.
1979,
9.09.,
głogowscy piłkarze
nożni na mecz III rundy Pucharu Polski wybrali się aż pod Lwów. Brzmi to
żartobliwie ale było prawda, choć po peerelowskiej stronie granicy. Zawodnikom
Chrobrego Głogów los i drabinka kazały rozegrać mecz z
Zootechnikiem Żurawica. Ten klub dotychczasowe zmagania rozstrzygał dość
szczęśliwie. Z Polarem Wrocław otrzymano walkower, z Avią Świdnik rozstrzygnęły
o awansie rzuty karne. I w podobny sposób skończyło się dziś. Mecz w
regulaminowym czasie i po dogrywce zakończył się wynikiem 1:1. W karnych było
3:4 dla gości z nad Odry.
1979,
30.09.,
na stadionie
Miejskim odbył się mecz 1/16
Pucharu Polski. Chrobry
Głogów
grał z owianym sukcesami z przeszłości Zagłębiem Sosnowiec
Jak dzień później donosiła wrocławska Gazeta Robotnicza: „pierwsza
połowa nie zapowiadała zwycięstwa Chrobrego. Zagłębie grało dokładniej a
stremowani gospodarze jak gdyby nie wierzyli we własne siły”
Bramki dla Chrobrego zdobyli Adaszyński (47) i Zimmermann (67).
Skład Chrobrego: Kurnyta, Zastawny, Janowicz, Loska,
Paleczny, (od 46 min. Michalewicz), Zimmermann, Babiracki, Adamowski, Koba,
Woźniak, Adaszyński.
Tytuł relacji prasowej w „Gazecie Robotniczej”.
1998, wrzesień,
dobiegła końca trwająca kilka lat
budowa Obserwatorium Astronomicznego II Liceum Ogólnokształcącego w Głogowie. Z
inicjatywy dyrektora szkoły Romana Bochanysza adaptowano od 1995 roku prowadzącą
na sam dach szkoły klatkę schodową. Z propozycji projektodawców wybrano projekt
z przesuwanym dachem ze względu na niższe koszty budowy. W tamtych czasach
szkoła podlegała Kuratorium Oświaty w Legnicy, które ze względu na panujący
wtedy kryzys finansowy, nie za bardzo mogło wspomóc budowę. Całość spoczywała
więc na szkole i darczyńcach, Radzie Szkoły, lokalnych przedsiębiorcach. Wiele
prac wykonywały lokalne firmy budowlane rodziców uczniów w czynie społecznym. W
1997 roku zakupiono teleskop, a dziś (wrzesień 1998), zakończono budowę i
otworzono samo obserwatorium. Rada Miejska zapewniła środki na montaż dachu a
Kuratorium Oświaty na realizację zadań dydaktycznych w placówce. Prowadzenie
obserwatorium powierzono Ludwikowi Lehmanowi, nauczycielowi fizyki, który
opiekuje się placówką już przez 15 lat.
W obserwatorium jego opiekun i
moderator, Ludwik Lehman
Rozpoczyna się aktywny okres działalności astronomicznej w II LO. W ciągu tych
lat obserwatorium odwiedziło kilka tysięcy uczniów, przeprowadzono wiele
obserwacji i wypracowano własne metody wykonywania zdjęć obiektów
astronomicznych. Szkoła nawiązała współpracę z kilkoma szkołami w kraju a Ludwik
Lehman reprezentował obserwatorium na wielu krajowych i międzynarodowych
konferencjach nauczycieli astronomii prezentując wyniki prac uczniowskich.
Tradycją stały się już tzw. obserwacyjne nocki astronomiczne. Powstała w tym
czasie znaczna kolekcja meteorytów a w 2009 roku w odbyła się w II LO
Dolnośląska Inauguracja Międzynarodowego Roku Astronomii. W obserwatorium
przeprowadzono również wiele udanych obserwacji zaćmień Słońca i Księżyca a
także pełne obserwacje dwóch, jedynych w tym stuleciu przejść Wenus na tle
tarczy słonecznej. W ostatnim czasie placówka wzbogaciła się o teleskop
przystosowany do obserwacji protuberancji słonecznych. Obserwatorium prowadzi
stały klub astronomiczny otwarty dla wszystkich uczniów i mieszkańców miasta.
Wehikuł
poleca zapoznanie się z osiągnięciami
i pracą tej unikalnej w Polsce głogowskiej placówki na stronie pod
adresem:
www.obserwatorium.lo2.pl
Ilustracja nr 5b; podpis: Sprzęt do obserwacji
głogowskiego nieba.
1998, 28.09.,
oddano do użytku dobudowane skrzydło budynku Komendy Powiatowej Policji. Od
kilku lat trwały prace mające na celu rozbudowę bazy policyjnej. W tym miejscu
służby ochrony porządku i bezpieczeństwa znajdowały się od 1951 r. kilka razy
pojawiały się propozycje poprawy warunków lokalowych. Na początku lat 70-ytych
wybudowano na działce otoczonej wysokim murem zespół garaży. Odremontowano
niepozorny budynek w podwórzu. Rozebrano wreszcie mur, na miejscu zagonków
ziemniaków urządzono parkingi. Pierwszy komendant głogowskiej Policji, podinsp.
Czesław Cześniuk nosił się z zamiarem przeniesienia komendy w inne miejsce. Aż w
połowie lat 90, jego następca przeprowadził decyzję zasadniczej, radykalnej
rozbudowy obiektu. Po kilku latach pracy na budowie głogowscy policjanci dziś
otrzymali oficjalnie, zakończony rozległy etap prac. Pozostały jeszcze do
wykonania związane z izbą zatrzymań, wyposażeniem niektórych pomieszczeń, itp.
Na obecny wygląd siedziby Policji miały wpływ środki przyznane przez Komendę
Główną Policji ale również przez lokalne samorządy i władze miasta.
Rozległy teraz budynek stwarza nie tylko godne
warunki do pracy ale również obsługi interesantów i petentów. Nowoczesne
stanowisko kierowania wyposażone zostało również w najnowsze środki łączności.
Tak wyglądał budynek Komendy Powiatowej Policji w
latach 70 i 80 XX
wieku, kiedy jeszcze mieściła się w nim komenda Miejska MO i Rejonowy Urząd
Spraw Wewnętrznych.
2013,
2.09., Wehikuł osobą
własną uczestniczył w uroczystej inauguracji roku szkolnego w Zespole Szkół
Politechnicznych. Tak bowiem nazywa się od dziś oficjalnie, stary, poczciwy
„Mechanik”. Uroczystość była dostojna, nowy sztandar Szkoły kolorowy i równie
szykowny. Na auli wśród siwych głów widać było absolwentów. Waldek Ałdaś w ich
imieniu też wbijał sztandarowego gwoździa. Mechanik odmłodniał, ale Wehikuł nie
dostrzegł wśród gości czcigodnego profesora Henryka Łebka, który z właściwą
sobie werwą obwieszony aparatami jeszcze kilka dni temu, przemierzał Fosę i
Park. Szkoła żyje już w XXI wieku, ale zadania ma takie same i temperament
uczniów jest podobny.
Na błam sztandaru trafił wizerunek i popularna nazwa
szkoły.
|
| |